Skip to main content

2019.04.13 Miedniewiczanka Miedniewice 1:7 Orlęta Cielądz

Z Miedniewic przywozimy trzy punkty!
Herb Miedniewiczanki Miedniewice

1:7

Herb Orlęta Cielądz

Miedniewiczanka Miedniewice uchodziła za najsłabszą drużynę ligi. Dlatego ważnym było aby na ich terenie zdobyć trzy punkty. Wynik bardzo dobry, ale gra pozostawia wiele do życzenia.

Orlęta mecz rozpoczęły w następującym składzie: Bramkarz: Patryk Woźniak; Obrona: Patryk Prokopczyk (78’ Dominik Czerwiński), Marcin Ciesielski, Karol Gwiazdowicz, Adam Socha; Pomoc: Daniel Skoneczny, Radosław Nowacki, Mateusz Skoneczny  Rafał Głębocki (3’ Jakub Zaręba), Michał Żatkiewicz (75’ Kacper Kozłowski); Napastnik: Mateusz Dzikowski; Rezerwowi: Dominik Czerwiński, Jakub Zaręba, Kacper Kozłowski.

Już pierwsze minut spotkania pokazały nam, że w Orlętach czegoś brakuje. Mieliśmy dużo problemów z opanowaniem piłki czy wymianą kilku podań w środku pola. Na domiar złego już w 3’ Rafał Głębocki doznał urazu i musiał opuścić boisko. Miedniewiczanka nie zamierzała bronić bramki i grała otwarty futbol, niestety nie mogliśmy z tego skorzystać. Gospodarze stworzyli sobie kilka dobrych okazji, ale po raz kolejny ratował nas Patryk Woźniak. Orlęta zupełnie gubiły się przy własnych kontratakach. Dlatego sposobu na zdobycie bramki, szukaliśmy w zagraniach za plecy obrońców. Efektem zmiany stylu gry była bramka zdobyta w 12’. Marcin Ciesielski zagrywa piłkę z rzutu wolnego, za plecy stopera Miedniewiczanki. Bramkarz gospodarzy wychodzi do piłki, ale Mateusz Dzikowski jest szybszy i przedłuża ją głową. Futbolówka mija bezradnego golkipera i wpada do bramki.

Pomimo chaotycznej gry wychodzimy na prowadzenie. Orlęta trochę się uspokoiły,  zaczęliśmy więcej grać piłką, choć to gospodarze byli groźniejsi w atakach. W ciągu kilku minut stworzyli trzy kolejne okazje bramkowe, których na nasze szczęście nie wykorzystali. W ostatniej chwili ratowali nas albo stoperzy albo bramkarz. W 36’ piłkę na lewej stronie otrzymuje Jakub Zaręba, sędzia liniowy sygnalizuje spalonego, główny jednak karze grać dalej. Jakub wychodzi sam na sam i zdobywa drugą bramkę dla Orląt. Po protestach wniesionych przez piłkarzy Miedniewic, arbiter główny skonsultował cała sytuację z liniowym i uznał bramkę. Piłka została po drodze dotknięta przez obrońcę, co w myśl przepisów niweluje spalonego.

Jeszcze przed przerwą mieliśmy dwie doskonałe okazje do zdobycia bramki. Najpierw Mateusz Dzikowski wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale w momencie uderzenia piłka podbiła się do góry i poszybowała nad bramką. W podobnej sytuacji znalazł się Michał Żatkiewicz, ale bramkarz wyszedł dużo wcześniej skracając kąt. Michał strzelił w kierunku bramki, ale piłka była za bardzo odchodząca i minimalnie minęła słupek. Do przerwy Miedniewiczanka Miedniewice 0:2 Orlęta Cielądz.

Druga odsłona meczu, to już całkowita dominacja Orląt, choć i w tej części meczu nie ustrzegliśmy się błędów. W 56’ Marcin Ciesielski, ponownie zagrywa długie podanie za obronę, Mateusz Dzikowski wybiega zza pleców stopera przyjmuje piłkę i umieszcza ją w siatce. Wydaje się, że kolejne bramki są kwestią czasu. W 65’ Michał Żatkiewicz wyczuł intencje bramkarza, który próbował kiwać naszego pomocnika. Michał wygarnął piłkę z pod nóg bramkarza Miedniewic i strzelił do pustej bramki. Chwilę później gospodarze wykorzystali nasze rozluźnienie i zdobyli bramkę honorową. Orlęta szybko się otrząsnęły, w 75’ po szybkiej kontrze wychodzimy trójką zawodników przeciwko bramkarzowi. Mateusz Dzikowski zdążył opanować piłkę przed linią końcową i podał do lepiej ustawionego Daniela Skonecznego, ten zagrał na lewą stronę do Jakuba Zaręb, który dostawił nogę i podwyższył wynik spotkania.

Pomimo dużej straty bramkowej, Miedniewiczanka nie zamierzała bronić własnej bramki. W 80’ zawodnik gospodarzy, strzela na bramkę, piłka odbija się od poprzeczki i od ziemi. Obrońca Orląt wybija piłkę, która ponownie jest dobijana przez piłkarza Miedniewiczanki, ale tym razem trafia w kolegę z drużyny, po kolejnym strzale piłka opuszcza boisko. Chwilę później Miedniewice mają kolejną okazję bramkową, ale z opresji ratuje nas Patryk Woźniak. To co nie udało się gospodarzom, udało się nam. W 86’ wyprowadzamy kontratak, Kacper Kozłowski zagrywa na lewą stroną za plecy obrońcy. Do piłki dochodzi Mateusz Dzikowski, który z przeciwnikiem na plecach, wbiega w pole karne i strzałem po długim zdobywa swoją trzecią bramkę w tym meczu. Już w doliczonym czasie gry, Mateusz Skoneczny przejmuję podanie, mija obrońcę i wpada w pole karne, skąd strzałem po długim ustala wynik spotkania na 7:1 dla Orląt.

Aura wczorajszego dnia oddaje dokładnie to co działo się na boisku. Mecz był słaby w naszym wykonaniu, bardzo chaotyczny z masą własnych, niewymuszonych błędów. Gdyby gospodarze zagrali dużo lepiej w defensywie, wynik nie byłby tak korzystny.